czwartek, 4 lipca 2013

Fajnie jest (SIĘ) czasami pokolorować


Tak wyglądają ręce kobiety pracującej... z farbami. Właśnie przygotowuję się do warsztatów w naszej Szkole Patchworku, na których będziemy farbować i malować tkaniny. Zajęcia są plenerowe, odbędą się pod Warszawą, i wykorzystywać będziemy na nich nie tylko barwniki (najlepsze na świecie Procion MX) i farby, ale również inne "media". Na przykład nauczymy się, jak pomalować tkaninę kredkami, nawet zwykłymi świecówkami, żeby efekt przypominał batik. Albo: jak uzyskać efekt tie-dye za pomocą flamastrów, żeby zwykły t-shirt wyglądał jak markowy. Sposobów będzie minimum dziewięć i gwarantuję, że efekty tych kolorystycznych eksperymentów nie rozpłyną się podczas prania. Każda uczestniczka skończy warsztaty z dziewięcioma tłustymi ćwiartkami (tkanina 50X40 cm) własnoręcznie przez siebie zabarwionymi. Może też zamiast jednej z tkanin ufarbować sobie koszulkę za pomocą jednej z technik.
Czy się trochę pobrudzimy? Nie będzie tak źle. Po prostu, ja jak zwykle tak się zapomniałam podczas farbowania (uwielbiam eksperymentować z barwnikami!), że nie włożyłam rękawic. Przypomniałam sobie o nich, kiedy niechcący dotknęłam pojemniczka z turkusem.
A dla zachęty przygotowałam swój pierwszy internetowy tutorial. Tutaj znajdziecie opis techniki idealnej na lato, czyli farbowanie kostkami lodu. A poniżej niektóre moje patchworki uszyte właśnie z tkanin ręcznie farbowanych.







2 komentarze: