środa, 10 lipca 2013

Praca wre

Hmm... "wre" to może za duże słowo, ale staram się, jak mogę. W głowie rodzą mi się kolejne projekty artystyczne, czyli obrazy na ścianę, a ponieważ nie lubię myśleć bezczynnie, sięgnęłam po zapasy. Jednym słowem, zanim wyklują mi się pomysły na obrazy, skończę jakąś narzutę, a może nawet dwie. 
Moje zapasy są poukładane w dwóch grupach. Pierwsza to stosik (a raczej niezły stos), który mam zawsze na oku, bo leży sobie tuż przy wejściu do pokoju. Piętrzą się na nim niewykończone narzuty, torebki, a nawet ciuchy. Te, które (przynajmniej teoretycznie) wykończę w najbliższej przyszłości. Druga grupa, to projekty, które trochę dłużej poczekają na swoją kolej. A ponieważ nie chcę, żeby wzbudzały we mnie poczucie winy, że się nimi nie zajmuję - dostały półkę w szafie, na samej górze, gdzie są mniej widoczne. Tym razem uszczupliłam grupę pierwszą, gdzie leżały dwa słodziaki, które zaczęłam szyć wiosną. I które wbrew pozorom łączy bardzo dużo. Po pierwsze, wzór. Po drugie, biel. Duuużo bieli. I po trzecie, fakt, że mogłam w nich wykorzystać wszystkie te fajne skraweczki, czasami naprawdę bardzo małe, których nie miałam serca wyrzucić.


 
Tę narzutę muszę jeszcze skończyć pikować.
 
 
Wzór pikowania powstał zupełnie niechcący - jest to coś w rodzaju spirali otoczonej płatkami kwiatów.
 
 
Taki wzór pikuje się bardzo łatwo i szybko.
 
 
Druga biało-kolorowa narzuta jest już przepikowana we wzór pawich piór i przycięta. Pozostaje mi ją tylko obszyć jakąś fajną listwą.
 
 
No, i mam z tym problem. Czy zrobić listwę do obszycia również z pozszywanych kawałków, co bardziej by pasowało do całości, czy z lenistwa po prostu obszyć całą narzutę jednym kolorem.
 
 
Napisałam na początku, że podstawą obydwu narzut jest taki sam wzór, ciekawa jestem, czy ktoś domyśli się jaki...