czwartek, 23 maja 2013

Skończyłam "Jesień", pora na coś nowego

Nareszcie skończyłam szyć "Jesień", czyli quiltowy obraz, który zamyka serię Cztery pory roku jadącą na wystawę do Berlina. Jest to najmniej lubiana przeze mnie pora roku. I, szczerze mówiąc, jej quiltową wersją również jestem najmniej zachwycona.


Niby zrealizowałam część  swoich pomysłów, ale coś mi nie gra.


Z dwóch rzeczy jestem zadowolona do końca, a mianowicie z farbowanych przez siebie tkanin, a także z pikowania. To pierwsze, dlatego, że chociaż nie przepadam za jesiennymi kolorami wokół siebie - nie mam ich w mieszkaniu, ani nie noszę takich ubrań - na materiałach wyszły mi, z tymi wszystkimi przenikaniami się barw, bardzo fajnie. To drugie, bo uniknęłam pokusy, żeby naśladować kształty liści i żmudnie odzwierciedlać każdą żyłkę. Po prostu mi się nie chciało, a i szkoda mi było zasłaniać pikowaniem kolory liści. A ponieważ miał być efekt liści unoszących się na wietrze, przepikowałam po prostu całość falowanymi liniami.

Pragnę też przedstawić debiutantki w roli quilterek, a mianowicie bardzo miłe panie, które odwiedziłyśmy z Anią Sławińską kilka tygodni temu. Panie bardzo chciały szyć ręcznie, więc pokazałyśmy im, jak powstają takie patchworki. Oto, co powstało od tego czasu:


Wielka narzuta z sześcianów uszyta ręcznie z grubych, ale bardzo efektownych tkanin zasłonowo-obiciowych.


Ręcznie przepikowana i dodatkowo ozdobiona haftem.


Prosta poducha powstała z bardzo śliskich tkanin, które potrafią być bardzo podczas szycia kapryśne.


Widoczek crazy, którego technikę docenić można, oglądając zbliżenia.


Ptaszki na ciemnozielonym tle, mają mniej niż jeden centymetr.


Dwa pieski niedaleko drzewa są tylko nieco większe.


Ale najbardziej mnie zachwyciły dwa bociany siedzące w gnieździe na drzewie.

Nasze kursantki z warsztatów Szkoły patchworku w sobotę i niedzielę również miały okazję poszyć ręcznie.

 
 

Jednak mam wrażenie, że tym razem najwięcej zwolenniczek miała technika faux chenille, w której można do woli przecinać patchwork przez kilka warstw.
A ja powoli zastanawiam się, za co zabiorę się w najbliższych dniach. W sensie patchworkowym, oczywiście.

1 komentarz:

  1. Marzenko, jesień piękna, taka jaka lubię - słoneczna z niebieskim niebem, które podkreśla barwy liści, tylko "babiego lata" brakuje, żeby ją poczuć. Serdecznie pozdrawiam. Jola

    OdpowiedzUsuń