wtorek, 3 września 2013

Quilty mi się jakoś... okociły

Posiedziałam sobie godzinę przy szkicowniku, potem kilka godzin przy maszynie i teraz mam cztery quilty z kotami. Może quilt to za dużo powiedziane. Raczej quiltlet, bo obrazeczki są raptem dwa razy większe niż pocztówka. Wszystkie przygotowałam na zajęcia w Szkole Patchworku, którą prowadzę z Anią Sławińską. Zajęcia będą dla miłośników kotów i chciałyśmy na nich pokazać, jak łatwo można takiego zwierzaczka stworzyć za pomocą różnych technik. Ania pokazała swoją wersję na blogu, teraz kolej na mnie.



Te patchworkowe kotki, to czysta improwizacja. Na ich przykładzie pokażemy nie tylko, jak z prostych geometrycznych kształtów stworzyć swojego ulubieńca, ale też, jak przygotować poszczególne łatki, by wszystko można było równo zszyć. Patchworkowe kotki mają szczegóły domalowane flamastrami do tkanin, bo chciałam, żeby każdy "wewnątrz" był inny. Równie dobrze można nóżki, oczka i wąsiki wyhaftować.



Tym razem połączenie aplikacji i pikowania. I dowód, że nie trzeba kotów fotograficznie odtwarzać, żeby przypominały... koty.


Kot leży oczywiście na patchworkach. Ponieważ jednak całość jest niewielka, nie mogłam tych patchworków uszyć. Łatki musiałyby mieć po kilka milimetrów. Ale od czego są flamastry do tkanin i kredki? Jednym słowem powyższy obrazek to technika mieszana, aplikacja i malunek.


A to mój ulubieniec. Również w technice aplikacji urozmaiconej odrobiną pikowania (futerko i wąsiki).

A tak w ogóle podoba mi się pomysł, że w ciągu jednej lub dwóch godzin jestem w stanie coś skończyć. Żeby tak szybko szyło się narzuty...

8 komentarzy:

  1. Swietne te narzuty z poprzedniego posta,,ta biel robi tu dobra robote..a kociaki wspaniale powychodzily,,ostatni to inspiracja dla mnie..dzieki..pozdrawiam.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale cudne koty! I jak szybko! Ostatni to mój faworyt zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kociaki świetne, i bardzo podoba mi się, że tyle technik, kurs będzie bardzo urozmaicony a dziewczyny zadowolone.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne kociaki, bardzo mi się podobają- najbardziej ten ostatni, biały:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Koty super i rzeczywiście mało czasochłonne. Ale... no właśnie, wiem, że czasu masz niewiele, intryguje mnie ta lamówka z poprzedniego wpisu ;)
    Ok, Marzena :)... już mnie tu nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, Jolu, lamówka czeka na lepsze czasy, ale muszę znaleźć na nią chwilę, bo mam na początku października wystawę i chciałabym się pochwalić nowościami. A koty najbardziej czasochłonne, to te pierwsze patchworkowe. Bo sama wymyśliłam wzór i musiałam wymyślić, jak po kolei zszywać, no i jakiej wielkości mają być łatki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne rzeczy! Uwielbiam patchwork. Ma Pani jakieś motywy królicze wśród swoich projektów ;)?

    OdpowiedzUsuń