Fresk z Knossos na tkaninie? Dlaczego nie! |
Kiedy
kilkanaście lat temu przeczytałam po raz pierwszy o tym, że można
już drukować tkaniny na zwykłej drukarce, bardzo spodobał mi się
ten pomysł. Wymyślono wtedy Bubble Jet Set, specjalny płyn, który
utrwalał barwnik z drukarki domowej. Ponieważ tkaniny nie można
było ot tak, po prostu wkładać do drukarki, bo w niej by utknęła,
trzeba ją było wcześniej naprasować na papier do zamrażarek.
Oczywiście szybko pojawiły się w sprzedaży tkaniny już
przygotowane do drukowania, czyli nasączone i wysuszone, na
podkładzie papierowym, który po wydrukowaniu można było z
łatwością z tkaniny zdjąć.
Niestety
przez wiele lat trudno było takie zestawy dostać, nawet przez
internet, a zresztą na początku okazały się bardzo drogie jak na
moją kieszeń. Kiedy wreszcie były w zasięgu ręki i mojej
kieszeni, nieśmiało kupiłam sobie kilka arkusików, które
wykorzystałam między innymi na metki doszywane z tyłu quiltów i…
gęsi.
Już
wyjaśniam o co chodzi z tymi gęsiami. W czasie wspólnej akcji
szycia quiltu dla naszej (czyli polskich quilterek) przyjaciółki
Danki, postanowiłyśmy, że będzie on miał różne polskie
akcenty. I wpadłam. Tak przykleiło się do mnie Rejowe „Polacy
nie gęsi”, tak mi utkwiło w głowie, że musiałam TO
zrealizować. Aplikację z gęsi potrafiłam zrobić, ale wyhaftować
dwie linijki tekstu??? Nigdy!
Na
pomoc przyszła mi drukarka.
Niestety, miałam pomysł, żeby wyraz "patchwork" dać kolorowo - prawie w ogóle go nie widać. |
Przydała
się również w drugim bloku, który wtedy przygotowywałam. Nie da się ukryć, że nazwy
polskich miast nad Bałtykiem, te wydrukowane, wyszły o wiele lepiej
niż wyhaftowane.
No
dobrze, a co do tych gęsi mają damy z Knossos?
Po
prostu znów wpadłam na „świetny” pomysł, od którego nie mogę
się od kilku tygodni odczepić. I znów ten pomysł sobie
wydrukowałam. Moja przyjaciółka jest archeologiem i specjalizuje
się w historii tkactwa. Wymyśliłam więc, że zrobię jej w
prezencie patchwork plecionkę, i że głównym motywem będą owe
słynne damy z fresku z Knossos na Krecie. Tylko oczywiście (!) nie
będę ich malowała sama.
Może poduszka z portretem to dobry pomysł na tzw. prezent spersonalizowany? |
Do
tej pory korzystałam z tkaniny do drukowania firmy Jacquard, którą
sprowadzałam sobie z zagranicy. Okazało się jednak, że można
wreszcie dostać taką tkaninę w Polsce, i że ma ją znana polskim
quilterkom firma Prym. Tkaninę do drukowania można dostać w
internetowym sklepie To i owo (klik), za rozsądną cenę, zwłaszcza,
że nie trzeba jeszcze płacić za przesyłkę z zagranicy. Można
też kupować po jednym arkuszu.
Ponieważ
poeksperymentowałam sobie z nią trochę, oto informacje na temat
jej działania i kilka moich rad:
● Tkanina
ułożona jest na podkładzie papierowym, ale nie jest na niego
naklejona, tylko przyprasowana. Papier przywiera do niej,
„podpierając ją” w trakcie drukowania, a później swobodnie z
niej schodzi. Tkanina to 100% bawełny przypominającej popelinę –
jest gęsto tkana, ale nie sztywna, jakości patchworkowej.
● Po
wydrukowaniu i utrwaleniu tkanina nie sztywnieje, jak czasami to się
zdarza w przypadku takiej, którą się maluje farbami do tkanin.
Palcami wyczuwa się jedynie, że jest minimalnie grubsza.
● To
nie jest popularne kiedyś „ustrojstwo”, które drukowało się
na papierze, a potem zaprasowywało na tkaninę. Tamto tworzyło na
tkaninie grubą, gumową warstwę, która po jednym praniu zaczynała
się łuszczyć!!! Teraz mamy do czynienia ze zwykłą bawełną,
którą można na przykład przepikować. W Stanach Zjednoczonych
drukuje się np. zdjęcia z życia danej osoby, z których zszywa się
przeznaczony dla niej patchwork. Może to dobry pomysł na
patchworkowe drzewo genealogiczne?
● Specjalny
preparat, którym nasączona jest tkanina, nie tylko sprawia, że
barwnik w nią wnika. Preparat utrwala też kolory, więc można taki
wydrukowany materiał prać, o czym za chwilę.
● Moja
rada, żeby najpierw wydrukować sobie wybrane zdjęcie lub rysunek
na papierze, chociażby po to, żeby zobaczyć, jak kolory wyglądają
nie na monitorze laptopa, ale na białym tle. Poza tym, okazało się,
że zdjęcie, którym dysponowałam (opłaciło się jeździć na
Kretę!), nie mieści się na papierze A4. I po wydrukowaniu na
papierze znika kawałek fryzury i ręki jednej z dam. Musiałam to
zdjęcie trochę inaczej wykadrować.
● W
drukarce (przynajmniej mojej) powinno się układać przyszłe dzieło
tkaniną u góry.
● Barwnik
utrwala się na ciepło, czyli po prostu żelazkiem, czyli po prostu
prasując przez minutę. Na wszelki wypadek ułożyłam na desce do
prasowania kawałek papieru do pieczenia. I tu obserwacja: pierwszą
tkaninę zostawiłam po wydrukowaniu na dwa dni i dopiero wtedy
przeprasowałam, drugą zaś prasowałam dziesięć minut po
wydrukowaniu. Przy pierwszej na papierze do pieczenia nie było nawet
odrobinki barwnika, przy drugiej coś niewyraźnego się pojawiło.
Kiedy jednak z ciekawości po godzinie jeszcze raz przeprasowałam
wydruki, nie było już żadnego śladu, czyli barwnik utrwalił się.
● Radzę
po wydrukowaniu, a przed prasowaniem, usunąć papier, na którym
jest tkanina. Pierwsze zdjęcie prasowałam w następujących
warstwach: na desce papier do pieczenia, na nim tkanina zwrócona
papierem do góry. I niestety papier z tkaniny przywarł do niej tak
mocno, że musiałam z nim trochę powalczyć. (Na szczęście,
zsunął się z niej szybko kiedy go nawilżyłam) Za drugim razem
najpierw wydrukowałam zdjęcie, potem usunęłam z tkaniny papier.
Zszedł od razu – wystarczyło na rogu podważyć go paznokciem. I
dopiero wtedy na desce położyłam papier do pieczenia, potem
tkaninę wierzchem do dołu, a na niej znów papier do pieczenia.
● Sprawdzałam
też, jak tkanina zachowuje się podczas prania, ale przyznam, że
tylko prałam eksperymentalnie – ręcznie, nie w pralce. I jest
bardzo grzeczna, nie farbuje, nie traci koloru.
Zalecane pranie w letniej wodzie, maksymalnie do 30 stopni.
Zalecane pranie w letniej wodzie, maksymalnie do 30 stopni.
Mam
pomysł na kolejny prezent pod choinkę, również dla mojego
przyjaciela z archeologii. A w następnym poście: dlaczego
wydrukowałam damy z Knossos podwójnie, jak robi się patchworkową
plecionkę. A przede wszystkim: jaki znalazłam sposób na to, by
surowa aplikacja się nie strzępiła.