poniedziałek, 4 lutego 2013

Początek roku

Możnaby stwierdzić, że dopiero w zeszyłm tygodniu uroczyście weszłam w nowy rok patchworkowy. Na początku stycznia nic na tym polu nie zdziałałam, aż wreszcie zaczęło się. Przede wszystkim, sprzedałam kilka rzeczy. Pierwsze dwie makatki powstały przed moim zeszłorocznym wernisażem, były też na wystawie w Krakowie. Obydwie wzorowane są na XVII-wiecznych haftach angielskich, które powstawały za króla Jakuba. Ozdobione są charakterystycznymi dla stylu jakobińskiego aplikacjami z fantazyjnych kwiatów.

Makatki mają 40X40 cm, więc te aplikacje są naprawdę malutkie i dlatego nie podwijałam ich, ani nie obszywałam ściegiem satynowym lub zygzakiem, bo straciłyby cały urok.

Szczerze mówiąc, przymierzałam się do trzeciego obrazka, który miał jeszcze bardziej skomplikowany wzór, ale na razie straciłam do tego zapał. A raczej zajęłam się innymi projektami. Części składowe do tej ostatniej makatki zasiliły stos rzeczy "do wykończenia... kiedyś".


Trzecia makatka, dużo większa, powstała na zamówienie. Zaczęło się od czterech paneli z nadrukiem gejsz, które kupiłam kiedyś na ebayu. Były piękne, ale zupełnie nie miałam na nie pomysłu. Poduszki wydawały mi się zbyt oczywiste. I wtedy moja koleżanka Agnieszka, zamówiła sobie jedną z tych Japonek na torbę, potem Ewa zamówiła kolejną na makatkę, a potem Agnieszka, "na wszelki wypadek", żeby jej nikt nie zabrał, zamówiła resztę. Na razie nie wiadomo, na co.
Makatka dla Ewy powstała dopiero teraz. Miałam z nią pewien kłopot. Miejsca na nią było mało, czyli musiała być dość wąska, a idea była taka, żeby obok Japonki pokazać jeszcze płatki kwiatów wiśni spadające do strumyka. Najpierw wodę i kwiaty wyhaftowałam w japońskiej technice sashiko. Technika ta to skrzyżowanie haftu, pikowania i cerowania i chociaż brzmi egzotycznie, tak naprawdę to zwykły ścieg za igłą. Najfajniej w sashiko wyglądają stylizowane kształty, stąd pomysł na wykorzystanie sakury, czyli japońskiego symbolu kwiatów wiśni. Kiedy już wszystko było gotowe, doszłam do wniosku, że fajnie byłoby urozmaicić to przedstawienie i dodałam kilka aplikowanych białych kwiatów, żeby "odbijały się" od ciemnego tła.

Technikę sashiko zastosowałąm już kilka lat temu przy japońskiej narzucie w żurawie. Wykorzystałam w niej piękną bawełnę z reprodukcją tkaniny na kimono. Żurawie to podobno symbol długowieczności, ale mnie po prostu urzekły ich podobizny. Ponieważ tkanina była dość droga, postanowiłam "urozmaicić ją" polską bawełną w kolorze błękitnym i, nazwijmy to, bordowym. Udało mi się nawet dobrać takie odcienie, jakie występują przy żurawiach.

Żeby sobie skomplikować życie, w czym jestem mistrzynią, postanowiłam, że motywy z żurawiami będą miały kształt koła. I bynajmniej nie jest to aplikacja. Jednym słowem koła nie są naszyte na niebieski materiał, tylko wszyte. Nauczyłam się techniki wszywania idealnych kół z jakiejś amerykańskiej książki i postanowiłam wprowadzić ją w życie. Koła wyszły rzeczywiście idealne, ale szczerze mówiąc, musiałam wcześniej trochę poćwiczyć na nieco tańszych tkaninach. 
Jakby mi było mało tych komplkacji krawieckich, postanowiłam przy okazji zabłysnąć swoimi (wątpliwymi) talentami hafciarskimi. Zabłysnąć dosłownie - do haftu wybrałam złotą nić, bo złoto również pojawia się na tkaninie z żurawiami. Poza tym świetnie wygląda na tym brązowawo-bordowym tle. Gdybym wybrała bawełnianą nić, jakiej używa się do sashiko, nie byłoby kłopotu, ale złota była syntetyczna, strasznie mi się plątała, nawet elektryzowała, a wiadomo, złej baletnicy... Wolę nie pamiętać, ile czasu zabrało mi wyhaftowanie tylu bloków patchworka.  Ale efekt był taki jak chciałam, a narzuta znalazła nabywcę, więc wszystko skończyło się happy endem.


8 komentarzy:

  1. Makatki świetne. Właśnie pracuję nad podobnym projektem ;) Marzenko proszę dodaj sobie przycisk pozwalający obserwować twój blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż wcale. Trochę ten mój blog wariował na początku, ale możesz już dopisywać się do listy obserwatorów, bo wreszcie od dzisiaj działa.

      Usuń
  2. Interesujące projekty, piękne wykonanie, urzekająca kolorystyka, niesamowite te wszywane koła z żurawiami. Serdecznie pozdrawiam. Jola

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja z ciekawości zapytam... czy te koła to aplikacja odwrotna? A te kwiaty, wyszywane, jak piszesz... to haft czy pikowanie?
    Podoba mi się bardzo :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwiaty są wyszywane techniką sashiko, to taka japońska technika, przypominająca nasz ścieg za igłą. Koła są wszywane w kwadraty. Czyli po prostu wycina się nieco mniejsze koło w kwadracie i nieco większe do wszycia w ten kwadrat. Nauczyłam się tej techniki, bo byłam ciekawa, czy działa. I działa: nic się nie marszczy, a koła są wszyte idealnie:)

      Usuń
    2. No to drążę dalej... bo mnie ciekawość zżera ;) Ta japońska technika, to haft, tak tylko po wierzchu czy "na wylot", znaczy przez warstwy patchworku jest zrobiony?
      No a koło to wycięte, to odszyte jest, a potem, pod spód podłożone to drugie koło i przyszyte stebnówką?

      Pytam Marzeno, bo naprawdę mnie interesuje.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Wspaniałe te żurawie, Marzena. Japońszczyzna wyraźnie Ci „leży”.
    Tęż poproszę przycisk, żeby mogła się zalogować jako obserwatorka, PLEASE

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu na moim blogu wreszcie działa przycisk obserwatorów, loguj się kochana, loguj.

      Usuń