Na przykład... szyje. Tyle, że coś innego. Chociażby biżuterię. W ostatnich dniach poczyniłam kilka broszek. Z filcu (bo nie trzeba go obszywać i się nie siepie) połączonego z metalowymi suwakami. Efekt przypomina trochę witraż.
Na początek... no tak, oczywiście patchworkowa i oczywiście niebieska, broszka w kształcie muszli.
Najwięcej zrobiłam zwierzątek, a najbardziej jestem dumna z projektu słonia i kota
Wytłumaczę się tylko z tej różowości: kot jest prezentem dla koleżanki, która uwielbia ten kolor, a słoń, jak widać nie wygląda zbyt realistycznie, to i kolor musiał być odjazdowy. Następne zwierzątko ma już prawdziwszy kolor.
za to fioletowe są zabójcze wąsiki i nos, który zrobiłam sama metodą igłową, oczywiście poświęcając do krwi opuszki palców.
Zrobiłam jeszcze ślimaka.
I stosunkowo niedużego ptaka ze skrzydełkiem w 3-D (średnio inne broszki mają po 7 cm lub nawet 8).
I również niedużego konika.
I na koniec inspirowane bardziej florą niż fauną kolejne dwie broszki. Gałązka z listkami
i coś w rodzaju liści kasztana.
A od jutra?
Od jutra wracam do świata patchworków!!!
Piękne i oryginalne :)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł, broszki piękne. Najbardziej podoba mi się ...... ślimak, kot, słoń, konik, ptaszek, myszka, muszla, no i oczywiście listki. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńWszystkie śliczne, ale słoń i kot i mysz i ślimak i ..... Boskie !!!!
OdpowiedzUsuńPrawdziwe śliczności poczyniłaś ostatnio :) Wszystkie są piękne, ale ten różowy słonik jest po prostu boski... no i różowy - to za wiele jak dla miłośnika różu :) Cudne
OdpowiedzUsuńPrześliczne:)
OdpowiedzUsuńDzięki wszystkim, będą następne. Na razie wracam do większych form. Quilty czekają!
OdpowiedzUsuń