Pierwszy był dużym wyzwaniem, ponieważ ma kształt koła. A to dlatego, że wzorowany był na słynnym zabytku z epoki minojskiej, a mianowicie dysku z Fajstos.
Zrobiłam go techniką, nazwijmy to, mieszaną. Wierzch uszyty został w stylu crazy, część łatek była przeze mnie ręcznie malowana, a cześć farbowana. Symbole, które pojawiają się na moim dysku, wzorowane są na starożytnych i rozmieszczone koncentrycznie, tak samo jak na oryginale. Nie za bardzo wiadomo, co tak naprawdę "wieści" dysk z Fajstos, dlatego z jego znaków ułożyłam nową historyjkę, opowiadającą, jak powstał quilt, przypisując poszczególnym symbolom nowe znaczenie.
Występują w niej właściciele dysku, moi przyjaciele, ale pojawiam się tam również ja (a co!). To właśnie ta postać na pierwszym planie, na zdjęciu powyżej. Identyczna jest na prawdziwym dysku z Fajstos.
Obraz został bardzo gęsto przepikowany w spirale, symbol morza w kulturze minojskiej. A ten "punk" w dolnym prawym rogu naprawdę widnieje na oryginale!
Swój pierwszy okrągły quiltowy obraz zatytułowałam bardzo... mhm.. odkrywczo - "Czerwony dysk". Napisałam pierwszy, ale nie wiem, czy powstanie drugi, bo strasznie się napracowaliśmy razem z właścicielami, Agatą i Włodkiem, żeby go tak zawiesić, by nie stracił kształtu.
Przy okazji, mogę się pochwalić, że "Czerwony dysk" został wystawiony, przynajmniej wirtualnie, w londyńskim Muzeum Wiktorii i Alberta. W czasie, kiedy dysk powstawał, w muzeum była wystawa poświęcona patchworkowi i quiltowi, a na ich stronie powstawał patchwork z patchworków i quiltów przysyłanych z całego świata. Wysłałam swój dysk i został przyjęty. Fajnie się "wybija", bo inne są kwadratowe lub prostokątne.
Drugi mój quiltowy obraz archeologiczny przenosi nas w rejony kultury rzymskiej, bo nią zajmuje się Monika. Głównym motywem jest główka młodzieńca lub Apollina, która została w ostatnich latach odkryta przez polskich archeologów. Pokazałam ją na obrazie trzykrotnie, stąd tytuł, również baaardzo odkrywczy - "Apollo 3".
Tło quiltu stanowią kwadraty i prostokąty tkanin ręcznie przeze mnie farbowanych, główki mają wyhaftowane łańcuszkiem rysy, a włosy są pikowane czerwoną nicią, kilkakrotnie, żeby były bardziej widoczne.
Reszta powierzchni przepikowana została żłótą nicią w kwadratowe meandry, a gdzieniegdzie pojawiają się motywy ze słynnego rzymskiego zabytku Ara Pacis. Tak wyglądają na oryginale:
A tak na obrazie:
A najfajniejsze jest to, że Apollinowy quilt wisi teraz obok obrazu Józefa Czapskiego! Mhm... to bardzo miłe.
Marzena, pamiętasz, że Cię namawiałam na takie tematyczne patchworki. No, i jest!!! Zrobiłaś kolejny, a ja cieszę się ogromnie, bo miałam rację. Jest jeszcze ładniejszy od dysku.
OdpowiedzUsuńKasia :) :)
Ładniość - rzecz gustu, ale dziękuję, myślałam, że Apollina też widziałaś. Mam już pomysł na następny, tym razem z kręgu bliskowschodniego.
UsuńWspaniale wykonane quilty, interesujące motywy i interesująco opowiedziane, piękne przenikanie kolorów i faktura. Podziwiam. Jola
OdpowiedzUsuńDzięki Jolu!
Usuń